Nigdy nie
przepadała za cmentarzami. Za bardzo przypominały o tym, że i ją
kiedyś czeka dziura w ziemi wykopana przez chudych, kościstych
grabarzy, którzy przyjdą pewnego wieczora i popijając piwo prosto
z butelki będą rozmawiać o czymś zupełnie nieistotnym. Zadrżała
i wbiła mocniej swoje palce w ramię narzeczonego. Mężczyzna na
chwilę przymknął oczy, westchnął głęboko, a potem przyspieszył
kroku. Spojrzała na jego zmęczoną twarz i zaczęła się
zastanawiać dlaczego Michał wygląda tak źle. Przecież dopiero co
skończył trzydzieści pięć lat, sporo jeździł na rowerze, a w
każdy weekend chodzili razem na basen. „A dzisiaj koniecznie
chciał przyjść tutaj”, pomyślała z niechęcią i zmrużyła
oczy chcąc sobie przypomnieć jaki to dzień. Ale w głowie miała
jakiś dziwny mętlik. Już od kilku tygodni czuła się bardzo
niewyraźnie. Zupełnie jakby wszystko wokół, łącznie z nią
samą, stawało się wyblakłe, wypłowiałe, zatarte. „Muszę
wreszcie iść do lekarza”, mruknęła.
Michał zatrzymał
i spojrzał na nią. Jego oczy były szkliste.
- Chyba masz
gorączkę, martwię się o ciebie, wyglądasz ostatnio jakoś tak...
starzej... Nie traktuj tego jak przygany, po prostu... Nie powinniśmy
tu dzisiaj przychodzić. Przecież sam mi zawsze powtarzałeś jak
bardzo nie lubisz cmentarzy... A może to ja mówiłam tobie, a ty
potakiwałeś? W każdym razie – przechyliła głowę i spróbowała
się uśmiechnąć. - oboje nie przepadamy za grobami, szarymi
marmurami i posępnością tych wszystkich mogił szczerzących swoje
zęby w ostatecznym uśmiechu. - Zawiesiła głos. Mężczyzna
odwrócił od niej głowę i zaczął się wpatrywać w jakiś punkt.
- W ogóle mnie nie słuchasz... - powiedziała z wyrzutem. I wówczas
spojrzała na tablicę, do której tak silnie przykleił się wzrok
jej narzeczonego. Puściła ramię mężczyzny i pochyliła się nad
marmurową płytą.
- Nadio –
wyszeptał. - Przepraszam...
- Nie musisz –
powiedziała, a może jedynie pomyślała. Pochyliła się nad
czarnymi napisami, ale nie mogła niczego odczytać. - Chyba znowu
mam zapalenie spojówek, na dodatek nie zabrałam z domu soczewek...
- Mieliśmy tak
wiele ze sobą przeżyć... Mieliśmy wybudować dom i spłodzić
dzieci... a teraz...
- Czy ty ze mną
zrywasz? Mój Boże... ty się przyszedłeś pożegnać! - Krzyknęła
zaskoczona. - A więc ten cmentarz ma być symbolem śmierci naszego
związku? Michale, nie rozumiem dlaczego...
- Nic dla mnie nie
jest już zrozumiałe. Bez ciebie się zgubię, a jednak muszę iść
dalej...
- Nie musisz iść
beze mnie... - spojrzała na mężczyznę, ale on odwrócił się od
niej i przykucnął wkładając głowę między dłonie. - Przecież
wszystko się układało... Proszę, wytłumacz mi co to ma znaczyć?
- Wybaczysz mi
kiedyś to, że będę żył bez ciebie?
- Nie wiem –
odparła, ale chociaż bardzo chciała się rozpłakać łzy ugrzęzły
jej głęboko w gardle i tylko piekły od środka zalewając jej
umysł, zmazując całą pewność co do przyszłości, wszystkie
plany i marzenia.
Przez chwilę
stali w milczeniu. W końcu mężczyzna podniósł się, otarł oczy
wierzchem rękawa i zacisnął zęby. Nigdy wcześniej nie widziała
go w takim stanie. Podeszła bliżej i wyciągnęła do niego rękę.
- Daj nam szansę
– wyszeptała zbyt cicho, by mógł zrozumieć jej słowa.
Podkrążone oczy
Michała zdawały się być wyciśnięte na szarej twarzy. Zarost,
którego nie golił od kilku tygodni rozpełzł się po jego
policzkach tworząc czarny gąszcz, spośród którego wychylały się
pojedyncze, jasne, bezbarwne włoski.
- Żegnaj –
wyszeptał.
Zamknęła oczy.
Kroki na ścieżce zaczęły się oddalać. Drobne kamyki uskakiwały
przed ciężkimi butami jej narzeczonego, a ona stała wsłuchując
się w owo delikatne drżenie ziemi. Po chwili zapadła cisza. Słońce
delikatnie pieściło jej bladą skórę, ale ona tego nie czuła.
Przykucnęła w miejscu, w którym przed chwilą stał mężczyzna,
którego tak kochała i zaczęła dygotać. Jej ręka oparła się o
marmurowy pomnik. I nagle sobie wszystko przypomniała...
Jeszcze raz
spojrzała na grobową płytę. Litery przez chwilę jeszcze tańczyły
nerwowo, po chwili jednak opadły bez sił, każda na swoje miejsce.
Kobieta
przybliżyła twarz do napisu.
A potem rozległ
się krzyk rozpaczy, krzyk którego nikt nie mógł usłyszeć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz