czwartek, 9 stycznia 2020

Królewna Śnieżka. Apokryf. Odnaleziony strzęp zapisków Obserwatora Zdarzeń


Widząc martwe ciało Śnieżki, Książę unosi brwi myśląc, że Los sobie z niego zakpił, a on przecież nie lubi, kiedy ktokolwiek się z niego wyśmiewa. Nawet ktoś tak potężny jak Los. Potem jednak myśli Księcia wykonują szybki zwrot na pięcie i zaczynają wędrować w zupełnie innym kierunku. Twarz mężczyzny mogłoby się wydać, że rozbłyska w zadowoleniu, jest to jednak złudzenie wywołane słońcem, dużą ilością blachy i polerką. Zupełny przypadek. Książę jednak nie ufa przypadkom. Dla niego to  Znak.
Wyciąga więc ze swojej sakwy gumowe rękawiczki i zaczyna dokładnie badać zwłoki Śnieżki. Cieszy go myśl o rozpruciu jasnej skóry. Wie jak wykonać precyzyjne cięcie. Od dziecka trenował. Wpierw na starych, słomianych lalkach, ale potem Los przyprowadzał mu poddanych, ktorzy byli skazani na stracenie. W ten sposób Książę poznawał anatomię ludzkiego ciała. W sposób dogłębny. 

Naciska delikatnie skórę w miejcu, w którym wieczorem, jak juz przewiezie zwłoki do lochów, wbije ostrze. I wowczas Śnieżka zaczyna kaszleć. Książę przez chwilę próbuje wcisnąć jej do gardła zatrute jabłko. Jego język nie ma jednak takiej siły, a woli nie ryzykować. Z daleka musi wyglądać jakby to był pocałunek. 
- Ja p** niech to **f i zeby k**f pomiedzy **f musiala *f*f - przeklina w myslach, kiedy dociera do niego, ze Śnieżka bedzie żyć. - Teraz będę musiał się z nią ożenić.